"Ludzie, nie liczby - Grybów"
W początku 2019 roku jako troje grybowian (Anna Boruch, Jolanta Kruszniewska, Kamil Kmak) podjęliśmy współdziałanie z nowosądeczaninem, Dariuszem Popielą i Fundacją Centrum Rodziny Popielów (link) w celu budowy Pomnika Pamięci Żydów z Grybowa, tym samym tworząc zespół projektu, który ściśle współpracował przez prawie 12 miesięcy. Każde z nas całym sercem zaangażowało się w pamięć o ofiarach i każde wniosło swoje umiejętności, doświadczenia i materiały. Dariusz przeprowadził mistrzowską akcję w Krościenku nad Dunajcem w 2018 roku, zakończoną budową pomnika 256 ofiar, wniósł swoje doświadczenia organizacyjne, kontakty i pomysły z poprzedniej akcji, które powtórzyliśmy w Grybowie. Jola jako absolwentka judaistyki wnosiła siłę merytoryki do naszych opracowań, redagując teksty edukacyjne, w tym tablice, które znalazły się na cmentarzu żydowskim i nad masową mogiłą w Białej Niżnej, oraz opracowując inwentaryzację macew z tłumaczeniami (cykl "Ludzie, nie kamienie"). Ania jako jedyna z nas mieszkająca na miejscu, wniosła do projektu ogromny zapał i talent organizatorski, dopilnowywała prac na miejscu oraz kontaktowała się z samorządem i innymi zaangażowanymi jednostkami. Z mojej strony projekt zyskał gromadzone przez wiele lat materiały, pamiątki, zdjęcia, wspomnienia, które nadały mu lokalny wymiar i głębię historyczną. Oprócz nadania tła historycznego moim udziałem było przekazanie listy ofiar, gromadzonej i redagowanej przez 9 lat (link) oraz włączeniem do projektu ponad dwudziestu rodzin Żydów grybowskich, z którymi na przestrzeni tych lat nawiązałem kontakt (link). Wokół zgromadziło się wielu ludzi dobrej woli, w Grybowie, Siołkowej, w całej Polsce i za granicą - wsparło nad ponad sto osób - czy to fizyczną aktywnością przy porządkowaniu cmentarza, czy przez wpłaty na budowę pomnika, czy też przekazując informacje i pamiątki.
Projekt był wieloaspektowy i złożył się na niego szereg działań. Podstawowym celem była budowa pomnika, jednak bazując na doświadczeniach Darka z Krościenka, postawiliśmy duży nacisk na edukację.
W czasie trwania projektu co tydzień publikowane były historie Żydów z Grybowa, poszczególnych osób i rodzin. Przeprowadziliśmy lekcje w szkołach, które przyłączyły się do projektu: Szkoła Podstawowa w Siołkowej, Liceum Ogólnokształcące w Grybowie, Zespół Szkół Zawodowych w Grybowie oraz Szkoła Podstawowa nr 1 w Grybowie. Młodzież z trzech szkół zabraliśmy na wycieczki edukacyjne do Muzeum - Miejsca Pamięci w Bełżcu na lubelszczyźnie - tam, gdzie zginęło najwięcej grybowian.
Zredagowaliśmy i umieściliśmy na cmentarzu w Grybowie i nad masowym grobem w Białej Niżnej 6 tablic edukacyjnych: o cmentarzu żydowskim, o życiu Żydów w Grybowie przed wojną, o Zagładzie Żydów z grybowskiego getta, o masowych grobach, o kwaterze żołnierzy żydowskich z I wojny światowej, o egzekucji w Białej Niżnej.
W ramach przygotowania do budowy pomnika uporządkowaliśmy cały teren (0.9 ha) cmentarza (link), przywróciliśmy na jego teren jedną z macew z terenu miasta. Dzięki współpracy z Komisją Rabiniczną i Fundacją Zapomniane udało się potwierdzić lokalizację masowych grobów na terenie cmentarza żydowskiego, prawdopodobnie ofiar rozstrzelania więźniów z okolic Nowego Sącza w 1943 roku, rok po likwidacji getta w Grybowie. Miejsce to zostało odpowiednio oznaczone i stanęła na nim również symboliczna macewa.
Byliśmy obecni w mediach lokalnych i ogólnopolskich - TVN, Radiu Kraków, "Tygodniku Powszechnym", "Gazecie Wyborczej", "Gazecie Krakowskiej". Gościliśmy w JCC w Krakowie opowiadając o projekcie. W ramach promocji projektu graficzka Joanna Kurczap (autorka również projektu pomnika i tablic edukacyjnych) sporządziła projekty plakatów, zaproszeń, pamiątkowych przypinek oraz flag.
18.10.2019 zorganizowaliśmy spotkanie informacyjne z mieszkańcami Grybowa, które było wspaniałą okazją do podzielenia się zakresem naszych działań, ale sami również dowiedzieliśmy się o wielu nowych wątkach historii Żydów grybowskich.
Na uroczystość 3 listopada tego roku przybyło do Grybowa siedem spośród zaproszonych 28 rodzin Żydów grybowskich. W przededniu odsłonięcia pomnika wspólnie świętowaliśmy uroczystą kolacją i toastami „l’chaim - za życie” – tym samym nasze marzenie o odbudowaniu namiastki dawnej społeczności spełniło się.
Na uroczystość przybyły lokalne władze, ale też konsul republiki Niemiec, poza rabinami modlił się z nami ksiądz proboszcz grybowskiej parafii Ryszard Sorota. Obecni byli członkowie Gmin Wyznaniowych z Krakowa i Warszawy oraz JCC, przedstawiciele licznych organizacji pozarządowych oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Jednak to, co szczególnie cieszy, to obecność licznych mieszkańców, ponad 300 osób, wielokrotnie więcej niż w poprzednich latach podczas organizowanych przez nas rocznic likwidacji getta.
Małe kamienie, które zmieniają bieg lawiny, jak w poemacie Miłosza – tak nasze wspólne działanie w Grybowie przyniosło efekt przekraczający nasze najśmielsze marzenia.
Planujemy dalsze działania: odzyskiwanie macew spoza tereny cmentarza i przywracanie ich na cmentarz, publikację pracy naukowej Joli o cmentarzu, z pełną inwentaryzacją i tłumaczeniem nagrobków, publikacje wspomnień mieszkańców Grybowa, dalsze prelekcje w szkołach, dalsze odwiedziny i spotkania lokalnych mieszkańców z rodzinami i wiele innych działań.
Zespół projektu "Ludzie, nie liczby" - Anna Boruch, Jolanta Kruszniewska, Dariusz Popiela, Kamil Kmak
Fot. Jacek Taran.
Fot. Katarzyna Bednarczyk
Fot. Dorota Olszyńska
Osobiste podziękowanie [Kamil Kmak] po odsłonięciu pomnika na kirkucie grybowskim w Siołkowej
Dzień 3 listopada 2019 roku zapisał się w historii Grybowa; upamiętniając pomnikiem ponad 1700 ofiar Zagłady, grybowskich Żydów, przywróciliśmy razem równowagę w zbiorowej pamięci, łatając wieloletnią wyrwę. Anonimowe ofiary odzyskały swoje imiona i nazwiska. Wymieniamy też wiek ofiar, wskazując na obecność wśród nich ponad 500 dzieci.
Ten szczególny dzień był zwieńczeniem wieloletniego procesu badawczego. Korzystając z łamów facebookowej strony „Grybów”, chciałbym opisać drogę do tego upamiętnienia i złożyć obszerne podziękowania, mając na uwadze i skupiając się przede wszystkim na tym, jak wiele dobra i wsparcia doświadczyłem od ludzi wokół. Pojawiają się również pytania, jak udało się zgromadzić na uroczystości tyle rodzin grybowskich ocalonych Żydów – a mogło być wśród nas ich siedem z zaproszonych ponad dwudziestu pięciu.
Zatem po kolei. W lutym 2010 roku założyłem na facebooku grupę „Grybów”, by agregować treści tematycznie związane z Grybowem, dzielić się historycznymi wiadomościami, zdjęciami i pamiątkami. W maju tego samego roku Stephen Shooster, artysta z Florydy, zwrócił się z prośbą o pomoc w napisaniu książki biograficznej o osobie z Grybowa. „Przeżył Auschwitz. Szukam zdjęć i lokalnej perspektywy”. Przez rok trwały prace nad książką o Leonie Schagrinie z Grybowa. Dziękuję Leonowi, Betty-Bronisławie, Stephenowi, Malcolmowi, Buckowi – którzy uczestniczyli ściśle w postaniu książki „The Horse Adjutant”. Dziękuję grybowianinowi dr. Józefowi Skrabskiemu za ofiarowanie ogromnej kolekcji starych zdjęć Grybowa, tak samo dziękuję kolekcjonerowi z Gorlic, p. Sławomirowi Dziadzio. W ubiegłym miałem okazję poznać niezwykłą osobę, która prowadzi w Stanach lekcje o Zagładzie i zaprasza Leona do szkół by uczyć do czego prowadzi nienawiść – Ivy Shamis, nauczycielkę, która przeżyła strzelaninę w szkole Stoneman Douglas w Parkland 14 lutego 2018. Ivy – jesteś bohaterką.
W 2011, po wydaniu książki, gościliśmy Stephena Shoostera z córką Carly w Grybowie i Białej Niżnej. Na spotkanie autorskie w Grybowie przyszła garstka osób, w tym siostry: Ania Boruch i Iwona Nowak. Ich pradziadek był przed wojną opiekunem cmentarza żydowskiego i grabarzem, rodzina przez wiele lat po wojnie opiekowała się tym miejscem. Z Anią i Iwoną rozpoczęliśmy porządkowanie cmentarza w 2013 roku. Byli z nami Damian Nowak i Włodek Woźnica ze Stowarzyszenia Magurycz, które służyło mi od lat za inspirację, jak społecznie można i trzeba dbać o zadeptane dziedzictwo polskich mniejszości narodowych: Łemków, Bojków, Żydów. Damian, dziękuję za pierwsze wspólne wyjazdy do archiwum państwowego w Nowym Sączu. Lista żydowskich mieszkańców Grybowa, która dzięki Darkowi Popieli przekształciła się w piękny pomnik w 2019 roku, zaczęła powstawać już w 2010 roku. Miała być załącznikiem do książki. Początkowo było na niej około 300 osób, potem 600, 900. Po przekopaniu archiwów nowosądeckich w dwóch różnych zasobach odnalazłem trzy księgi z „Rejestrem Mieszkańców”. Rok 2012 – to był przełom. Robiąc aparatem cyfrowym, kupionym za stypendium rektora AGH, setki zdjęć w czytelni, w akademiku i w domu nocami przepisywałem imiona i nazwiska, osoba po osobie. Lista szybko doszła do ponad 2500 osób. Wiele źródeł również na nią się złożyło, przykładowo: daniny na wojsko w 1920 r., zapomogi dla ubogich, akta budowlane, rejestry wyborców, zarządzenia niemieckie, rejestracje majątków. W bazie Yad Vashem jest jedynie niecałe 400 pojedynczych osób – Żydów z Grybowa. O tylu mieszkańcach naszego miasta złożyli relacje krewni lub znajomi, którzy przeżyli wojnę. 2/3 pozostałoby całkiem nieupamiętnione, gdyby nie odnalezienie „Rejestru Mieszkańców” – arki pamięci. Dziękuję mojej siostrze Katarzynie Winiarczyk, która jako historyczka i archiwistka służyła mi radą i wsparciem. Dziękuję ekipie archiwum w Nowym Sączu, p. Agnieszce Filipek, p. Kamilowi Marszałkowi. Wraz z opracowaniem ostatecznej listy na pomnik w 2019 roku (dwa dni w archiwum żeby sprawdzić strona po stronie czy niczego nie pominąłem przed laty oraz dwa dni po 12 godzin opracowania, eliminacji powtórzeń i błędów) całość prac archiwalnych szacuję na wiele ponad sto godzin.
Dziękuję pani Marzenie Hotloś i p. burmistrzowi Piotrowi Piechnikowi za kilkukrotne goszczenie mnie na łamach „Kuriera Grybowskiego” z tematem pamięci o Żydach grybowskich, poczynając od 2011 roku. Dziękuję za dostęp do archiwów szkolnych, gdzie znalazłem setki dzieci żydowskich w starych świadectwach: dyr. Kazimierzowi Solarzowi za arch. LO w Grybowie (dawne Gimnazjum Koedukacyjne), dyr. Barbarze Tarasek – arch. SP. Nr 1 (dawna Szkoła Żeńska), dyr. Marcelemu Staniszowi i Bogusławie Nowak – arch. Gimnazjum w Grybowie (dawna Szkoła Męska), p. Zofii Marchel-Święs, autorce monografii ZSZ w Grybowie. Dziękuję mojemu tacie Andrzejowi, za wsparcie i pracę społeczną przy każdej (!) akcji sprzątania cmentarza w Grybowie w 2013 r. i 2019 r. Dziękuję mojej mamie Danucie za wsparcie i świadectwo, jak traktować ludzi, niezależnie od tego kim i jacy są. Dziękuję Staszkowi Oraczowi, który jako jedyny (sic!) sam zgłosił się do pomocy przy porządkowaniu cmentarza 6 lat temu po lekturze artykułu w „Kurierze Grybowskim”. Dziękuję druhowi Arturowi Hatowi, za pomoc w przyprowadzeniu harcerzy grybowskich na jedną z akcji. Cmentarz w 2013 r. został całkowicie wyczyszczony. Dziękuję paniom Blicharz, w tym moim szkolnym nauczycielkom pp. Alicji i Grażynie oraz mamie Amalii, za opiekę i udostępnianie kluczy do cmentarza. Oprócz Magurycza za inspirację dziękuję innym osobom, jak przede wszystkim Malce Schacham Doron z Rymanowa, której udało się odtworzyć przerwaną przez wojnę i Zagładę społeczność polsko-żydowskiego Rymanowa – Malka, jesteś bohaterką. Dziękuję Adamowi Bartoszowi z Tarnowa, ludziom tworzącym Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie (w 2012 r. gościłem w Grybowie wycieczkę wolontariuszy, jako jeden z nich), stowarzyszeniu Sztetl Dukla Jacka Koszczana, Sądeckiemu Sztetlowi z Łukaszem Połomskim i Arturem Franczakiem, Krzysztofowi Przybyłowiczowi z Biecza. Dziękuję prowadzącym forum beskid-niski.pl, w tym Bartłomiejowi Wadasowi, za zaproszenie na odczyt na zjeździe w Zdyni. Dziękuję p. Tadeuszowi Jakubowiczowi z gminy wyznaniowej w Krakowie za wiele rozmów nt. ratowania synagogi w Grybowie. Wciąż trzeba próbować. Dziękuję pisarce p. Ewie Andrzejewskiej – za wszystko. Dała nam Pani więcej, niż można pomieścić w kilku zdaniach. Dziękuję grybowiance Gabi von Seltmann zd. Maciejowskiej i Uwe von Seltmannowi – naprawiacie świat. Gabi, jesteś dumą Grybowa. Dziękuję za pomoc w zapraszaniu na 3 listopada podczas uroczystości 100-lecia LO 28 września 2019.
Dziękuję szczególnie pp. Ani Kurdzielewicz i Piotrowi Kurdzielewiczowi, ich córce Agnieszce. Przez wszystkie lata starań zawsze mogłem liczyć na Wasze wsparcie. Stryj p. Ani, Wiktor Mordarski, był pielęgniarzem w Auschwitz, więźniem politycznym o numerze 3556, który uratował pięciu grybowian, w tym Leona Schagrina, Szymona Ungera, Romka Blaunera i braci Lipczerów. Trzy z rodzin tych Ocalonych były 3 listopada w Grybowie, scena kiedy Was sobie przedstawiłem była jedną z najbardziej poruszających w tym wyjątkowym dniu pełnym cudów.
Pani Ania Kurdzielewicz zapoznała mnie z Jolantą Kruszniewską, z którą następnie przez wiele lat wymienialiśmy wiedzę i spostrzeżenia na temat społeczności grybowskich Żydów. Kiedy odkrywałem kolejną perełkę w archiwum, jak projekt zburzonej synagogi, pierwszy telefon był zawsze do Joli. Jola – dziękuję! Mamy nadzieję, że uda się wydać wkrótce Joli opracowanie na temat cmentarza, włącznie z pełną inwentaryzacją i tłumaczeniem inskrypcji na macewach na język polski.
Jeszcze raz dziękuję rodzinie Shoosterów za wspaniały prezent ślubny – gościnę w Stanach Zjednoczonych. Dzięki temu miałem zaszczyt spotkać ocalonych z Zagłady grybowian, Leona Schagrina, Maksa Blaunera, rabina Naftalego Halberstama. To były niezwykłe dni mojego życia. Tydzień temu po latach spotkałem w Grybowie Gail i Dalię Blauner, zwiedziliśmy okolicę, gdzie urodził się ich ojciec, dokładnie w 100 rocznicę jego urodzin – przyszedł na świat w Grybowie 3.11.1919 r. Nie wybieraliśmy daty odsłonięcia pomnika mając tę na uwadze – kolejna rzecz darowana przez „los”. Tydzień temu była z nami również wnuczka Mendla Lipczera z Grybowa, artystka, ilustratorka, wykładowczyni – Leela Corman. Zupełnym zrządzeniem „losu” prowadziła lekcje z córką Stephena, Carly Shooster, gdy od słowa do słowa doszły do tego, że obie je łączy Grybów. Dziękuję prof. Janowi Kusiakowi, synowi Elżbiety Ameisen-Kusiak. Za Pana sprawą nowy pomnik i stary pomnik z 1959 r. w Parku Miejskim zyskały potężną „klamrę” spajającą chrześcijańską i żydowską społeczność Grybowa. Pana telefon w przededniu oddania listy na pomnik do kamieniarza był jednym z najszczęśliwszych dni dla mnie osobiście przez ostatnie lata. Siostry „Ameisenki” gościły tak często we wspomnieniach mojej babci - i nie tylko, bo we wspomnieniach wszystkich najstarszych grybowian. Dziękuję wszystkim najstarszych grybowianom, którzy ugościli mnie w swoich domach by opowiedzieć o swoich żydowskich koleżankach i kolegach, sąsiadach. P. Irenie Klementowskiej, p. Zofii Gołębiowskiej, p. Zofii Smarżewskiej, p. Barbarze Struk, p. Zofii Krokowskie, p. Stefanii Lipińskiej, p. Ludwikowi Sarkowiczowi, p. Barbarze Młott-Mąkosie oraz ich dzieciom i wnukom.
Dziękuję grybowskim społecznikom z p. Marią Filipowicz-Solarz, opiekunką grybowskiego Muzeum Parafialnego, b. burmistrzem Grzegorzem Radzikiem, dziękuję za wieloletnie wsparcie p. Marcie Sehn, Bogusławowi Skinderowi, Natalii Skinder, Krystynie Czaplińskiej, Krystynie Wójtowicz, Marcie Adamczuk, Aleksandrze Buchaniec-Bartczak, Gosi Bagnickiej, Justynie Sekule, Michałowi Kaliszowi, Krzysztofowi Czyżyckiemu, Anecie Święs, Zofii i Antoniemu Czaplińskim, Barbarze Olszyńskiej, Ewie Mordarskiej-Byrce. Dziękuję p. Tomaszowi Skrabskiemu, nauczycielowi historii, za oprowadzanie młodzieży po śladach getta w Grybowie. Przemysławowi Beresowi dziękuję za odnalezienie w Grybowie i odzyskanie kilka lat temu nagrobka – macewy, która w tym roku wróciła na cmentarz. Dziękuję Monice Sznajderman za dostrzeżenie naszych działań i wsparcie – osobiście dziękuję za książkę „Pusty las”, która powinna być obowiązkową lekturą zwłaszcza w grybowskich szkołach. P. Krystyna Wójtowicz udostępniła notatki ojca, Włodzimierza Olszewskiego, wielkiego miłośnika Grybowa, który jako część władz miasta w latach 50. uczestniczył w przygotowaniu pomnika Ofiar Faszyzmu. Na maszynopisie śp. p. Olszewskiego, oprócz 134 nazwisk polskich znajdowała się wzmianka zbiorowa o „500 Żydach”, jednak ostatecznie, zapewne z powodów politycznych, Żydów grybowskich wygumkowano. I taki stan trwał kilkadziesiąt lat.
Dziękuję Łukaszowi Połomskiemu, z którym w 2015 r. rozpoczęliśmy czczenie rocznic 20 sierpnia, na pamiątkę roku 1942, kiedy Niemcy zlikwidowali getto grybowskie. W tym roku już po raz piąty wspominaliśmy pomordowanych nad ich masową mogiłą w Białej Niżnej pod Grybowem. Dziękuję osobom, które są z nami co roku, lub przychodzą kiedy tylko mogą. Dziękuję p. burmistrzowi Pawłowi Fydzie, który był na każdej z rocznic, dziękuję, b. wójtowi Piotrowi Krokowi z Białej Niżnej, p. sołtysowi Janowi Grucy, za opiekę nad mogiłą. Szczególnie dziękuję siostrze felicjance Danieli, za obecność podczas jednej z rocznic i za siostry słowa, płynące z Ewangelii. W ubiegłych latach w Białej Niżnej były już z nami rodziny grybowskich Żydów – Meryl Carr z Kalifornii, Tomer Eizenberg z Izraela, Eli Diner z żoną i 10 dzieci i wnuków. Było nas co roku około 30-40 osób – każdemu dziękuję z serca.
Szczególnie dziękuję córkom śp. Stanisława Oleksego – pierwszego strażnika pamięci o Żydach z Grybowa, który w 1980 r. spisał swoje wspomnienia, Jadwidze Oleksy-Woźniak i Krystynie Oleksy. Zobowiązałem się do publikacji wspomnień z opracowaniem źródłowym, co też w tym roku rozpocząłem. Dziękuję rodzinie drugiego strażnika pamięci, autora „Sentymentalnych spacerów po międzywojennym Grybowie”, śp. Stanisława Osiki, p. Kice Miszteli i p. Ewie Bochyńskiej-Kubisie, za publikację tej książki, która była moją inspiracją i za wsparcie.
Dziękuję Ewie Koper z Muzeum – Miejsca Pamięci w Bełżcu, za fachową wiedzę, spotkanie w Krakowie, gościnę w muzeum i oprowadzanie grybowskiej młodzieży w ramach projektu.
W czasie jednego ze spacerów śladami getta w Grybowie organizowanych wspólnie z Sądeckim Sztetlem poznałem Darka Popielę. Utalentowanego sportowca, aktywistę, pasjonata historii, zapaleńca. Dzięki Dariusza i jego przyjaciół pomysłowi, projektowi „Ludzie, nie liczby”, i zaangażowaniu w budowanie pomnika w Krościenku, dzięki jego doświadczeniu z 2018 roku i zdobytym tam kontaktom, po połączeniu sił udało się nam z Anią Boruch, Jolą Kruszniewską i całym gronem osób wspierających zbudować pomnik w Grybowie. Każde wniosło swoje talenty i oddało serce i niezliczone godziny pracy społecznej. Darek zapisał się w historii Grybowa. Pozwolę sobie na takie słowa - dziękuję za wszystko, w imieniu grybowian, Darku. Jak to ktoś skomentował na grybowskiej stronie: „wielu na to czekało i nie doczekało”. Dziękuję żonie Darka, Kamili, za pomoc organizacyjną. Dziękuję mojej żonie Agnieszce. Jak to zwykle bywa, wiele pracy musi być niewidocznej, by praca innych była widoczna. Choć Agnieszka również sprzątała z nami cmentarz. Zupełnie osobiście - dziękuję mojemu szwagrowi Szymonowi za podwiezienie Agnieszki i Kingi na uroczystość 3 listopada z Krakowa, do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy chore dotrą. Miało to dla mnie duże znaczenie, że były.
Za wspólną pracę na cmentarzu i przyjaźń dziękuję Indze Marczyńskiej i Izabeli Sekulskiej, Marcinowi Przetacznikowi, Ewie Kornakiewicz, Przemysławowi Dakowiczowi z rodziną, Przemkowi Jaskierskiemu, Tomkowi Mrozowi, Alicji Maksymowicz, Emilowi Bajorkowi, Mundkowi Lisikowi, Bartkowi Gomułce i Kasi Polańskiej. Dziękuję p. Stanisławowi Gancarzowi, p. Stasi Borusiewicz, p. Wojtkowi Ślusarczykowi, p. Krzysztofowi Chronowskiemu. Dziękuję młodzieży ze szkół w Siołkowej, LO i ZSZ w Grybowie. Piękna to była chwila, gdy po wyjściu z autokaru po wyjeździe do Bełżca, młodzi z LO sami podeszli do mnie, by zapytać, na którą godzinę przyjść pomóc na cmentarzu, co przynieść, nie trzeba było ich prosić. Dzięki, ludzie! Nie pamiętam wszystkich Waszych imion, ale będziemy mam nadzieję jeszcze działać razem.
Dziękuję Joasi Kurczap za wspaniałą oprawę graficzną projektu i projekt pomnika. Dziękuję za wykonanie ekipie pana Mariana Leksana. Za piękny ręcznie wykuwany pomnik na masowym grobie podziękowania dla pana Krzysztofa Kolibskiego oraz całej ekipie, która badała masowy grób, znany wcześniej jedynie z krótkiej wzmianki w rejestrze zbrodni hitlerowskich.
Sąsiadom cmentarza, pp. Jerzemu i Dorocie Warzechom dziękujemy za udostępnienie prądu. Panu Wiesławowi Szczecinie za ofiarowanie listewek do konstrukcji ścieżki na cmentarzu; panu Krzysztofowi Jeżakowi za sprzęt i za oczyszczenie terenu wokół ogrodzenia cmentarza. Pani Krystynie Oleksiewicz za udostępnienie działki do parkowania podczas uroczystości. Panu wójtowi Jackowi Migaczowi za żwir na drogę oraz oznakowanie dojazdu do cmentarza. Dzięki Ani Boruch i współpracy sąsiadów, właścicieli okolicznych działek, powstała droga do cmentarza, dokładnie w granicy Grybowa i Siołkowej. Bez Ani starań nie byłoby dziś pomnika. Dziękuję dziennikarzom i fotografom, Piotrowi Barejce, Maciejowi Stankowi, Jackowi Taranowi, Kasi Bednarczyk, Esterze Flieger, Dorocie Olszyńskiej (zdjęcia Doroty poniżej). Za wspaniałe tłumaczenie dziękujemy Maciejowi Walaskowi z Sądeckiego Sztetla.
Wielkie podziękowania składam księdzu prałatowi proboszczowi Ryszardowi Sorocie, kustoszowi bazyliki św. Katarzyny w Grybowie. Przyznam że z drżeniem zanosiłem do zakrystii ogłoszenie parafialne przed niedzielą 27 października z zaproszeniem parafian na cmentarz żydowski. Ogromnie dziękuję za wsparcie naszych działań, poprzez odczytanie ogłoszeń i piękny gest obecności i modlitwy. Dziękuję wszystkim szanownym gościom, p. burmistrzowi Pawłowi Fydzie, p. zastępcy wójta Andrzejowi Porębie, p. senatorowi Wiktorowi Durlakowi, rabinom Michaelowi Schudrichowi, Aviemu Baumolowi, p dyr. Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, konsulowi Niemiec, przedstawicielom gmin wyznaniowych, ŻIH, Forum Dialogu i innych organizacji. Dziękuję szkołom za wystawienie pocztów sztandarowych, dyr. Annie Maślak, dyr. Jolancie Dróżdż, dyr. Tomaszowi Walickiemu. Dziękuję siostrom zakonnym z Grybowa. Dziękuję za przyjazd z Warszawy p. Marcie Czaplińskiej-Johansson, córce założyciela ZWZ-AK w Grybowie. Dziękuję wszystkim obecnym mieszkańcom, gościom, miłośnikom Grybowa – których myślę, że w ostatnich dniach przybyło.
Dziękuję za przybycie i wsparcie projektu rodzinom ofiar: Lori i Howardowi Ungerom, Gail, Dalii i Sidowi Blaunerom, Barry’emu Kersterowi z grybowskich Flinków, Esther Gilboa z grybowskich Riegelhauptów, Leeli Corman, z grybowskich Lipczerów, Katarinie i Martinowi Herhorcakom z grybowskich Reinkrautów, prof. Janowi Woleńskiemu, Tadeuszowi, Magdalenie Woleńskim, rodzinie grybowskich Picelów. Dziękuję Lili Haber za pomoc w odnalezieniu Esther. Fotografia jej kuzynów, Izia i Mani Riegelhaupt, ofiar 1942 roku, widnieje na przypinkach, które mieliśmy i mamy z sobą po uroczystości. Nie udało się dotrzeć innym rodzinom jak Scher, Hirsch, Scherman, Goetz, Flaster, Brodmann, Goldman i innym. Widzimy się w kolejnych latach, przynajmniej 20 sierpnia.
Ufam, że pomnik Żydów w Grybowie i tak by powstał, gdyby nie nasze działania z Darkiem, Anią, Jolą i innymi, bo wierzę, że prawda zawsze zwycięża. Powstałby może w innej formie, może mniej pełny. Jednak tak szeroko zakrojony projekt, jakim okazała się grybowska odsłona projektu „Ludzie, nie liczby” Darka Popieli, jest zasługą wszystkich państwa: którzy fizycznie z nami pracowali na cmentarzu, którzy przekazywali pamiątki, którzy wspierali dobrym słowem, którzy zachęcali znajomych, którzy przybyli na uroczystość.
Jak powiedział Michael Schudrich, Grybów jest teraz wzorem dla całej Polski i świata. My, grybowianie, na pewno nie zatrzymamy się na tym projekcie. Jeszcze wiele do zrobienia i wiele do odkrycia, wciąż pojawiają się nowe wątki historii i sprawy do zadbania. Trzymamy kciuki za Darka w działaniu i zapalaniu kolejnych miejsc w Polsce do działania. Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy działać razem.
Razem udało się uczcić, pomiędzy ponad 1700 innych: Rachelę Gruebel, umysłowo chorą dziewczynę zastrzeloną we własnym pokoju, bo nie stawiła się na zbiórce do likwidacji getta; Manię i Izia Riegelhauptów, których ciotka Feiga szukała do śmierci w 2005 roku; Tranię Hirsch, która sprowadzała ze Lwowa najpiękniejsze ubiory; Sarę Fuehrer z grybowskiego szynku „piękną jak sama Matka Boska”; Eliasza Brodmanna, którego śmierć w Parku Miejskim jego syn widział z okna domu przy Grunwaldzkiej; Dawida Hirschfelda, chłopca zastrzelonego w polowaniu niemieckim na torach kolejowych w Grybowie; rabina Barucha Halberstama, który wysłał rodzinę na wschód, lecz sam został ze swoimi wiernymi; Zofię Herbach, która zostawiła pani Barbarze Młott świadectwa i mówiła „jak przeżyję, to mi oddasz” – po 60 latach trafiły do Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie; Naftalego Schagrina, urodzonego we wrześniu 1939 roku w czasie uciekinierki; Annę Kohn, którą w relacji Emanuela Kriegera Kohnowie „pochowali w lesie pod sosną”; samego Mońka Kriegera, który z ojcem uciekł na wschód, lecz wrócił po inwazji sowietów; Reginę Wojniłower zwaną Stasią, Żydówkę z rumuńskiej Bukowiny, którą wojna zastała w Grybowie u przyjaciółki i która podzieliła los grybowskich Żydów; Szulima i Rechcię Herbachów, których fotografię matka wcisnęła w dłoń sąsiadki w dniu wysiedlenia; Rachelę Olinerównę, magister farmacji; Stanisławę Ameisen, zastrzeloną na ulicy w Krakowie, Amalię Ameisen, wywiezioną w nieznanym kierunku przez granatową policję – rodzina do dziś nie wie gdzie spoczywa. I tylu innych, niezapamiętanych. Pozostały nam teraz choć imiona i nazwiska.
Niech spoczywają w pokoju. Pamiętamy.
PS. Jeszcze jedna myśl. Rabin Schudrich powiedział, że jesteśmy drugim pokoleniem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Myślę, że to przesadzone, nikt z nas nie wie, czy zachowałby się jak Sprawiedliwi w czasie wojny. Babcia, Katarzyna Kmak z Grybosiów, wspominała ze łzami w oczach do końca życia swoją bezsilność, gdy stała i płakała przy torach kolejowych, po których sunęły transporty do obozów śmierci. Wiemy, co możemy robić tu i teraz, i robimy to.
Kamil Kmak