Hiszpanka w powiecie grybowskim
- Kamil Kmak
- 9 kwi 2020
- 1 minut(y) czytania

Równo sto lat temu przez świat przetoczyła się pandemia grypy hiszpanki, zbierając żniwo nawet 50 milionów ofiar. Wystąpiły trzy fale zachorowań, na wszystkich kontynentach. Zaraza przenosiła się na statkach i koleją.
W aktach grybowskiej parafii (Arch. Diecezjalne w Tarnowie) pierwsze zgony z adnotacją "morbus hispanicus" pojawiają się 14 września 1918, ostatnie w marcu 1920. Na kilkutysięczną parafię zmarło na hiszpankę około 20 osób, jednak jest również wiele innych wpisów, gdzie jako powód podano zapalenie płuc. Były to osoby młode, często dzwudziesto- i trzydziestoletnie. Jedną z ofiar był piętnastoletni syn burmistrza Karola Czaplińskiego.
Widzimy, że hiszpanka nie mogła równać się z epidemiami tyfusu, czerwonki i cholery, które w XIX w. zabierały nawet 1/10 mieszkańców parafii, czyli setki osób.
Za portalem wielkahistoria.pl:
relacja Franciszka Piątkowskiego, zamieszczona na łamach wydawanego przez Polskie Stronnictwo Ludowe tygodnika „Piast”. W numerze z 13 października 1918 roku możemy przeczytać, że:
"Całe połaci kraju [Galicji] ogarnęła nieznana dotąd epidemia – hiszpanka. Jak po miastach choroba ta nie jest tak straszną z powodu bliskości sąsiedztwa lekarzy, tak po wsiach czyni ona ogromne spustoszenia.
W powiecie grybowskim i sądeckim są parafie (np. Krużlowa), w których jest po kilka pogrzebów dziennie zmarłych ludzi na hiszpankę.
[...] często cała najbliższa rodzina zmarłego leży w gorączce i nie ma kto nad trumną zapłakać. Często się zdarza, że matka, leżąc bezprzytomna w gorączce, nie wie, że z domu wynoszą jej zmarłe dziecko."
Z relacji dziennikarza wynika, że sam Grybów z pewnością hiszpankę odczuł mniej boleśnie niż okoliczny powiat.
Comentarios