"Z wędrówek po żydowskich szlakach Grybowa"
Józef Scher, "członek Zarządu Cechu" - jako jedyny żyd wśród wielu chrześcijańskich rzemieślników grybowskich umieszczony w tableau cechowym z lat 30.
Rynek w Grybowie.Widokówka ze zborów S.Dziadzio - fragment
Część I. Życie przed wojną - Stanisław Oleksy
[Komentarz poniżej, odnośniki w tekście]
„Żydzi w Grybowie zjawili się równocześnie z lokowaniem miasta w 1340 roku, co stało się na wyraźne życzenie króla Kazimierza Wielkiego. [1] Miasto Grybów i niektóre wioski szczycą się swoim królewskim pochodzeniem. Monarcha był wielkim opiekunem i protektorem Żydów. Zapiski historyczne wspominają, że w Grybowie znajdowała się komora celna, w której clono towary przywożone z Austro-Węgier, wśród których poważną pozycję stanowiły różnorakie węgierskie wina. Istniał też - oczywiście na miarę tamtych czasów - przemysł : gorzelnie, olejarnie, tracze czyli tartaki, młyny, a w całym tym interesie Żydzi byli właścicielami, pośrednikami, kupcami, handlarzami. Kiedyś zapewne przenikali do nas z terenu Niemiec o czym świadczą ich niemiecko brzmiące nazwiska: Kurtz, Grun, Langsam, Uscher, Gotlob, Ackerman, Neugreschel. [2] Zachowali jednak swoje biblijne imiona: Mojżesz, Izaak, Abraham, Jakub, Samuel, Salomon, Dawid.
Ilu Żydów było w Grybowie? Czy można dzisiaj, po pięćdziesięciu latach ustalić dokładną liczbę? Otóż w 1939 roku Grybów liczył ok. 3200 mieszkańców, zaś 1/3 czyli 30% tj. ok. 1000 osób to ludność wyznania Mojżeszowego – Żydzi. Z tej liczby ok. 90% zamieszkiwało rynek i jego najbliższe okolice. [3] Tu mieli swoje przeliczne sklepy, sklepiki, kramy, w których z mrówczą pracowitością uwijali się codziennie, wabili i czarowali po swojemu nielicznych wówczas kupujących. Wiele z tych małych sklepików dzisiaj już nie istnieje. Zostały w czasie działań wojennych spalone i zniszczone – dziś po nich nie ma nawet śladu.
Wędrując po Grybowie dla przypomnienia obejdźmy sobie jeszcze raz ówczesnymi błotnistymi uliczkami miasta i wokół wysypanego żwirem Rynku. Wejdźmy tu i tam do sklepiku gdzie w wyobraźni nierzadko dyżuruje jeszcze stary, brodaty Żyd, który skrzętnie podsuwa nam wszelki towar.
Wędrówkę naszą rozpoczniemy od obecnej ulicy Jakubowskiego, gdzie jako pierwszy po lewej stronie /idąc od Siołkowej/ znajdował się sklepik z konfekcją dziecięcą prowadzony przez małżeństwo Perlę i Mejera Zitelbaumów, a raczej przez samą Perlę zwaną popularnie Grubą Nogą, gdyż mąż Perly – Mejer był inteligentem, nauczycielem w żydowskiej szkole Heder. [4]
Nieco dalej w narożnym budynku /Jakubowskiego, Kilińskiego/ był wyrąb mięsa braci Scherów i tu w niedzielę rano gospodynie zaopatrywały się w świeże mięso na niedzielny obiad. [5]
Zaś w miejscu gdzie stoi kiosk z gazetami, w drewnianym budynku, przy oknie, całymi dniami ślęczał stary, żydowski zegarmistrz z lupą w oku. Cierpliwie naprawiał różne zegary. [6]
Obok niego mieścił się sklep gotowych ubrań braci Schmidtów, z których jeden był albinosem – miał jasną karnację i białe włosy, co wśród Żydów było niezmiernie rzadkie. [7]
Po drugiej stronie Jakubowskiego, od obecnego budynku MO w stronę fryzjera, mieściły się trzy żydowskie sklepy – Pinkasa Gruna, dalej spożywczy jego siostry zwanej „Gracylibą” [8] i następny, maleńki sklepik z różnymi drobiazgami. Kolejny sklep stał już prawie w Rynku. To dobrze zaopatrzony sklep spożywczy Herscha Gotloba. Sklep prowadził On sam z żoną, a w czasie wzmożonych przedświątecznych zakupów angażował cztery dorastające córki, w związku z czym
o żadnych kolejkach nikomu się nie śniło. [9] Następny lokal w rynku zajmował zakład zegarmistrzowski Joska Studenta, młodego, sympatycznego i energicznego Żyda, który w sezonie letnim wraz z Jaśkiem Wojtarowiczem zwanym „Pylusiem” z Siołkowej prowadził wypożyczalnię rowerów. [10]
Dalej znajdował się sklep ubraniowy i obuwniczy Spiry Salomona. [11] Ciąg tych sklepów i zakładów zamykał narożny budynek bogatej rodziny Fuhrerów, w którym znajdowała się elegancka restauracja z wyszynkiem. [12]
Po lewej stronie idąc w dół Rynku w miejscu obecnej jadłodajni był sklep tytoniowy i papierniczy Izaaka Finka, u którego w ciężkim, przedwojennym czasie można było kupić nawet pół papierosa. Niżej znajdowała się piwiarnia Fabera Nuchyma, a nieco w tyle piwiarnia Finka pod nazwą „U Slamy”, gdzie stateczni, okoliczni gospodarze sprzedawszy lub kupiwszy coś na targu przychodzili na tzw. litkup – czyli oblewanie transakcji. Wystrój piwiarni był skromny – kilka długich stołów, wokół których stały proste ławy. Tu raczono się tzw. moszczem owocowym, który od biedy mógł ujść za tanie wino. Starsi wiekiem pykali gliniane fajki, młodsi skręcali z machorki cygary, w związku z tym dymu i odoru było tyle, że w powietrzu bez trudu można było powiesić przysłowiową siekierę. Mimo takich warunków pełno tu było ludzi, zwłaszcza w dni targowe. Slama Fink inkasował gotówkę, zacierał z radości ręce i przygotowywał dalsze zapasy „wina” podprawiając i mieszając je w drewnianym cebrzyku, co jako młody chłopak wielokrotnie widziałem. [13]"
Synagoga w Grybowie, fot. A.Nitsch, zbiory J. Skrabskiego
Komentarz (oprac. Kamil Kmak)
[1] Źródła poświadczają działalność Żydów w Grybowie począwszy od wieku XVII, księgi sądowe wymieniają ich imiona jako arendarzy browarów oraz karczmarzy.
Dość dobrze poświadczona społeczność żydowska zamieszkiwała Grybów w połowie XVIII wieku. W wyniku spisu podatkowego odnotowano w Grybowie 157 Żydów, którzy stanowili 41 rodzin, posiadających 16 domów i wynajmujących ponad drugie tyle. Wzmiankowany jest nauczyciel, co poświadcza istnienie chederu, czyli szkoły żydowskiej. Funkcjonowała już grybowska synagoga, prawdopodobnie w miejscu nieistniejącej synagogi, która do 1945 r. znajdowała się przy ul. Węgierskiej.
W 1770 roku grybowscy Żydzi, funkcjonujący w organizacji znanej jako „przykahałek” kahału w Nowym Sączu, wykorzystali dziejową okazję, by oddzielić się od gminy większego sąsiada i usamodzielnić. W tymże roku cesarzowa Maria Teresa zagarnęła część nowosądecczyzny wraz z Podhalem, w tym miasto Nowy Sącz - Grybów natomiast pozostał przy Rzeczpospolitej na kolejne dwa lata. Grybowscy Żydzi, oddzieleni granicą państwową od braci w Nowym Sączu, założyli własny cmentarz na wzgórzu nad miastem. Najstarsza odnaleziona i przetłumaczona macewa datowana jest na rok 1776 (J. Kruszniewska). W konsekwencji I rozbioru Polski Grybów znalazł się znów w orbicie Nowego Sącza, natomiast między kahałem sądeckim i nowym grybowskim powstał długi spór sądowy, zakończony w roku 1774 aneksją grybowskiej gminy przez Nowy Sącz.
W XIX wieku funkcjonowały już dwie synagogi i łaźnia rytualna. Nie wiadomo, kiedy ostatecznie Grybów zaczął funkcjonować jako odrębny od Nowego Sącza kahał, jednak w grybowskim okręgu metrykalnym z drugiej poł. XIX wieku znajdowało się przeszło 40 wsi, od Izb na granicy z Węgrami po Koniuszową i Kamionkę Wielką na zachodzie i Stróże na północy. Wschodnią granicą był wododział między doliną Białej i Ropy. [powrót^]
[2] W 1787 r. nakazem cesarskim nadano polskim Żydom w Galicji niemieckie nazwiska. Były tworzone sztucznie, stąd są to najczęściej nazwiska znaczące, łatwo przetłumaczalne. [powrót^]
[3] Liczba ludności żydowskiej w Grybowie wzrastała na skutek naturalnego przyrostu oraz migracji Badając zachowane księgi metrykalne oraz rejestr mieszkańców z lat 30. zauważyć można tendencję do małżeństw, gdzie wybranek lub wybranka pochodzili z nawet bardzo odległych sztetli, nie tylko Nowy Sącz, Gorlice, Bobowa czy Muszyna, ale też Nowy Wiśnicz, Mszana Dolna, Nowy Targ, Jasło, Dukla, Tarnów, Kraków, węgierski Bardejów i Zborów. Druga często obserwowana tendencja to przenoszenie się rodzin Żydów ze wsi i obszarów dworskich do miasteczka, przy czym były to wsie również spoza obrębu grybowskiego kahału, jak np. Wojnarowa, Rzepiennik Strzyżewski, Szymbark, Ropa, Uście Ruskie. Odsetek ludności żydowskiej wzrastał z 22% w roku 1782 do prawie 30% przed wybuchem II wojny światowej, przy czym gdyby wyłączyć rolnicze obszary miasteczka, jak Sośnie i Bykówka, koncentracja ludności żydowskiej w okolicy rynku i odchodzących od niego ulic sięgała ponad 40%. W spisie wyborców z roku 1938 znajduje się liczba 573 dorosłych Żydów na 1691 dorosłych mieszkańców Grybowa, czyli ok. 34%. Żydzi zamieszkiwali praktycznie każdą ulicę w miasteczku, nie tworząc typowej „żydowskiej dzielnicy”, a domy żydowskie przeplatały się z chrześcijańskimi. Żydzi bardzo często mieszkali w domach Polaków jako najemcy, ale również były przypadki odwrotne. [powrót^]
[4] Pod adresem Siołkowska 34 mieszkało małżeństwo Dawid i Perla Citronenbaum, kupcy. W tym samym domu mieszkały chrześcijańskie rodziny Albrzykowskich i Sekułów. Zachowały się księgi religijne autorstwa Dawida Zitronenbauma, potwierdzające związek mężczyzny, nazwanego we wspomnieniach Oleksego imieniem Mejer, z nauczaniem religii. Dawid urodził się w 1904 r. w Żmigrodzie; Perla, ur. 1903 w Grybowie, była córką Chaima Herbacha, ze starego grybowskiego rodu, i Lieby zd. Rubin. W lutym 1939 roku Perli i Dawidowi urodził się syn Beniamin, jako miejsce urodzenia podany jest Kraków. Rodzina Citronenbaum nie przeżyła wojny. Obóz Auschwitz, z pomocą grybowianina Wiktora Mordarskiego, przeżył brat Perli, Szymon Unger vel. Herbach.
Szymon Unger wspomina w wywiadzie, że Perli i jej uczonemu mężowi Dawidowi kilka razy rodziły się martwe dzieci. Dlatego przy kolejnej ciąży lekarze polecili jej przez ostatnie trzy miesiące leżeć w szpitalu w Krakowie. Beniamin przyszedł na świat przez cesarskie cięcie, co w tamtych czasach, gdy dzieci rodziły się w prywatnych domach, było ewenementem. Siedem miesięcy po urodzeniu Beniamina wybuchła wojna, a trzy lata później zginął wraz z rodzicami.
Młodsza siostra Perli, Etla, wyszła za mąż za Jeruchima Isenberga z Kalwarii. We wspomnieniach Szymona szwagier opisany jest jako nadzwyczaj gorliwy religijnie. Posiadał swój własny dom modlitwy, do którego zapraszał mniej pobożnych żydów, aby powrócili do ortodoksji; traktował to jako swoją życiową misję. Isenbergowie z trójką dzieci zamieszkiwali pod adresem Rynek 9, czyli w dawnym pałacu Hoscha. Pokrywa się to ze wspomnieniami grybowianki Stefanii Lipińskiej, sąsiadki z rynku, iż „w miejscu, gdzie dziś zamieszkują zakonnice posługujące przy domu opieki Caritas, mieszkał rabin z rodziną.” Również nikt z Isenbergów nie przeżył Zagłady. [powrót^]
[5] Rzeźnik Józef Scher, jako jedyny Żyd członek cechu rzemieślników grybowskich (widoczny na cechowym tableau), urodził się w 1872 r. w Grybowie jako syn Mendla i Gitli zd. Gruen. Z żoną Scheindlą zd. Neuheit z Roztoki k. Brzeska miał kilkoro dzieci: Arona, Gerszona, Mendla, Rachelę, Chaję Surę, Gitlę i Chanę. Dzieci kształciły się, Rachela i Chaja Sura zdały maturę w grybowskim Gimnazjum Koedukacyjnym, synowie uczęszczali do grybowskiej Szkoły Zawodowej.
Chaja Sura przed wojną zdążyła jeszcze wyjść za mąż za Jakuba Gutmachera z Krakowa. Jedyny z jej rodzeństwa, który przeżył, brat Mendel, zdał relację, że Sara zginęła "w więzieniu w Tarnowie - po urodzeniu bliźniąt wszyscy zostali zastrzeleni". Odnotował, że w czasie wojny przebywali w Krakowie i we Lwowie. W archiwum w Nowym Sączu zachował się dokument "Judenausweis" Sary z Rohatynia, zatem Sara z mężem próbowali uciekać na wschód - nie udało się.
Gerszon, lat 35, absolwent Szkoły Zawodowej (zachowane świadectwo) w Grybowie, zginął w Auschwitz "od pobicia". Siostra Gitla, lat 27, prowadząca cukiernię w rynku, zginęła zapewne w Bełżcu. Brat Aron, lat 38, także. Rodzice prawdopodobnie w Białej Niżnej. Siostra Chana, lat 40, zginęła z mężem Abrahamem Silberringiem, prowadzącym piwiarnię w rynku, oraz trzema synami: Majerem i Markiem, lat 10 - bliźniętami, oraz Mendlem, lat 5. [powrót^]
[6] Na Siołkowskiej mieszkała rodzina Gruenów. Najstarszy był Leib Gruen, rodem z Brzeska, żonaty z Rozą zd. Kornbluett z Sokołowa k. Kolbuszowej. Zmarł 31.01.1942 r. w wieku 69 lat. Obok mieszkał również młodszy zegarmistrz, krewny Leiba, Herman Gruen, syn Pinkasa, z żoną Sarą, rodem z Gorlic, oraz dzieci Amalia i Moses. Inna gałąź rodziny Gruenów mieszkała na ul. Św. Katarzyny (dziś: Grottgera): brat Pinkasa Hersch z żoną Lają rodem z Koniecznej; ich synowie Salomon i Jakób odnotowani są w archiwach Szkoły Męskiej. Ojcem Pinkasa i Herscha była Isaak Gruen, który wzmiankowany jest w rejestrze handlowym z 1891 r. jako handlarz bydłem. Zachowała się dokumentacja emigracyjna aż siedmiorga Gruenów do Stanów Zjednoczonych, w tym jako ostatni wyjechał w 1936 r. Abraham, syn Pinkasa. Wojnę w okupowanej Polsce przeżył jedynie zięć Leiba Gruena, Szymon Gilertern, mąż Gizeli. Zginęły Amalia Mandel, córka Pinkasa, Estera Westreich, córka Isaaka, Regina Siebenburg, córka Leiba i Gizela Gilertern z rodzinami. [powrót^]
[7] Rodzina Schmidtów jest jedną z niewielu, dla których nie zachowały się wpisy w Rejestrze Mieszkańców. Jedynie pod nr 47 znajdujemy Perlę Bodner r. Schmidt, żonę Abrahama. Brak wpisu dla jej męża. W zbiorach Yad Vashem jest wzmianka o Jakubie Schmidt urodzonym w Grybowie, ofierze obozu Mauthausen. Pod tym samym adresem co Perla mieszkał Moses Bodner, syn Majera i Pesli zd. Schmidt. Zjawisko podwójnych nazwisk występowało u Żydów z uwagi na unikanie zawierania małżeństw cywilnych, które w Austro-Węgrzech były dla żydów dodatkowo opodatkowane. Stąd dzieci często dziedziczyły nazwiska po matkach lub babkach, równolegle w części dokumentów korzystając z nazwiska ojca. Tworzy to zestaw łamigłówek dla osób badających ich genealogię. [powrót^]
[8] „Gracyliba”, wspominana jednakowo przez Oleksego i Osikę, nazywała się Ratze Lieba Kautheil. Urodziła się w roku 1857 w Grybowie w rodznie Izaaka i Doby Ungerów, wyszła za Chaima Eliasza Kauftheila z Nowego Sącza. Prowadzili sklep z różnymi towarami, od tkanin po zboże i mąkę. Ich syn Abraham poślubił Chaję Aleksandrowicz ze Zborowa na Węgrzech, ich dzieci to: Jonas, Aron, Miriam, Doba i Necha. Aron, adept sztuki zegarmistrzowskiej, wziął za żonę Sarę Keil z Jasła. W 1939 roku urodziła się córka Frymeta, a wiosną 1940 r. syn Chaim Eliasz. Mieszkali przy ul. Grunwaldzkiej. Jonas pośubił w Gorlicach Leę, mieli syna Schyję, mieszkali przy dzisiejszej ul. Armii Krajowej (ongiś Szerokiej). Ratze Lieba zmarła w 1933 roku, jej mąż w 1939. Wojny nie przeżyło żadne z dzieci, wnuków i prawnuków tej pary. [powrót^]
[9] Hersch Gottlob, syn Eliasza, syna Beniamina, to przedstawiciel jednego z najstarszych rodów żydowskich w Grybowie. Najstarszy zapis o Gottlobach pochodzi z roku 1841. Dziadek i ojciec Herscha zasiadali w Radzie Miasta. Żoną Herscha była Gittel zd. Fischenberg z Brzeska. Imiona czterech córek to: Laja, Feiga, Miriam, Rachela. Ostatnia przed wojną wyszła za Jakóba Herszkowicza z Brzeska, mieli syna Eliasza. Jakób przeżył wojnę i złożył w Yad Vashem wspomnienie o utraconym synu i żonie wraz z ich zdjęciem. Przeżył również brat Herscha, Beniamin Gottlob. Zginęły siostry, Ruchla Goetz i Lea Faber, z całymi rodzinami. [powrót^]
[10] Józef Studen, syn Jakóba i Rozalii zd. Klafter, urodził się w Grybowie w roku 1910. Jego rodzeństwo to Herman, Sala i Irena, ich dom znajdował się przy ul. Szerokiej (dziś: Armii Krajowej). Jakób pochodził z Jarosławia, Rozalia urodziła się w Bardejowie na Węgrzech. Wojny nie przeżył nikt z tej rodziny. [powrót^]
[11] Salomon Spira urodził się w 1906 r. w Grybowie jako syn Majera Spiry i Chawy zd. Weiss, córki Barucha Weissa i Estery z Ungerów. Żoną Salomona była Midla zd. Unger, córka Jakóba i Doby. Dzieci Salomona, to Chaim Zisie, w 1942 roku lat 9, Bina Beila – lat 7, Baruch Leib – lat 5, Jakub Samuel – lat 3. Salomon miał braci Natana i Herscha oraz siostrę Esterę. [powrót^]
[12] [Zawikłane losy rodziny Fuehrer były przedmiotem wspólnych poszukiwań z Anną Boruch i Jolantą Kruszniewską]
Fuehrerowie to wielopokoleniowa rodzina, wyróżniająca się w Grybowie znaczeniem. Leon Fuehrer zasiadał w radzie miasta oraz prowadził metryki izraelickie. W rynku prowadził hotel, podczas gdy jego żona, Rozalia zd. Gottlob, zamowała się paleniem i sprzedażą kawy. Wg S. Osiki („Sentymentalne spacery po międzywojennym Grybowie”) Fuehrerowie mieli 12 dzieci, 6 synów i 6 córek. W źródłach udało się odnaleźć ich imiona: Herman, Natan, Samuel, Aleksander Eliasz, Wilhelm, Izydor, Ida, Flora, Helena, Anna, Rebeka, Matylda. Dwojgu dzieciom udało się przeżyć wojnę. Wilhelm, zawodnik klubu piłkarskiego Grybovia, potem nauczyciel w Mielcu, ukrywał się na wschodzie w lasach, fałszywą metrykę chrztu pomógł mu zdobyć we Lwowie mieszkający tam krajan, prof. botaniki Józef Motyka z Kąclowej, po wojnie został dyrektorem szkoły w Bielsku-Białej; Ida, po mężu Goldberg, przeżyła wojnę wraz z synem Otto, którego nazwisko odnajdujemy na słynnej liście Schindlera, co do dalszych losów wiadomo jedynie, po wojnie, jak i przed, mieszkali wciąż w Krakowie. Herman Fuehrer działał w grybowskich oddziałach syjonistycznych organizacji Hanoar Hacijoni i Poalej Syjon, był wiceprezesem Czytelni Samokształcącej się Młodzieży Żydowskiej. Natan zajmował się handlem drzewnym, mieszkał przy ul. Kościuszki z żoną Aliną. Izydor podobnie jak Wilhelm ukończył liceum w Nowym Sączu oraz wydział filozoficzny UJ, pracował jako nauczyciel. W czasie wojny był więziony w katowni gestapo w Nowym Sączu jako jeden z zakładników ręczących za porządek w Grybowie. Aleksander Eliasz prowadził aptekę w pobliskich Ciężkowicach. Flora wyszła za mąż za Maurycego Koerbela, miała dwoje dzieci. Helena wyszła za Samuela Neigroschela, przemysłowca, właściciela tartaku. Mieszkali z dziećmi przy ul. Św. Katarzyny (Grottgera) obok wiaduktu kolejowego. Anna, zwana Hanką, prowadziła w rynku restaurację hotelową z wyszynkiem. Rebeka i Matylda nie wyszły za mąż.
W prasie pozostały wzmianki o jeszcze dwóch Fuehrerach z Grybowa, mieszkających w Detroit w USA: Tobiaszu i Dawidzie, nie znamy ich dokładnego pokrewieństwa z resztą rodziny.
Macewa Leona Fuehrera na grybowskim cmentarzu żydowskim (zm. 1915) jest jedną z nielicznych rozpoznanych macew, napisy na niej są w j. jidysz i hebrajskim. Rozalia zmarła 17.12.1940 r. i również prawdopodobnie jest pochowana na cmentarzu w Grybowie.
W Grybowie mieszkali również Saul Fuehrer, brat Leona, z żoną Sprincą, mieli 7 córek, znamy imiona: Hela, Ela, Sara, Ita, Estera i Adela. Ita zginęła w Zagładzie, Adela, Ela, Sara i Estera wyjechały przed wojną do Francji i Palestyny, Sara mieszkała po wojnie w Izraelu, Estera w Belgii. W 1992 r. Esterę Pasternak zd. Fuhrer w Antwerpii spotkała pisarka i fotograficzka Monika Bułaj, po spotkaniu przedstawiła i opisała ją w albumie „Boży ludzie”. Album zawiera historię opowiedzianą przez Esterę nt. losów najstarszej siostry, Heli. Przed wojną nazywana „piękną Marią z grybowskiego szynku”, bo była „piękna jak sama Matka Boska”; w czasie wojny ukrywała się pod Grybowem w stodole u Łemków, w sianie, wychodziła tylko nocami. Sprzeczną informację podała pani Monika w korespondencji emailowej, mianowicie jako miejscem ukrywania podała wieś Kąclową (wieś polska, lecz sąsiadująca z łemkowską Florynką). Autorka, za Esterą, przytacza historię zamordowania „pięknej Marii”-Heli po wojnie, w Grybowie, oraz śmierć aptekarza w rodzinie (prawdopodobnie chodzi o kuzyna, Aleksandra Eliasza Fuehrera). O śmierci Heli opowiedzieli Esterze bracia Scherman, którzy ukrywali się w Grybowie i przeżyli. Nie znamy szczegółów dotyczących okoliczności przeżycia braci Scherman z ul. Kościuszki. Schermanowie i Saul Fuehrer sąsiadowali z sobą przez Park Miejski.
Inny brat Leona, Herman „Starszy”, był emerytowanym wojskowym, tak figuruje w spisie wyborców do Senatu RP, był też członkiem Komisji Budowniczej i Sanitarnej rady miasta, zasiadał w komisjach wyborczych.
Jeszcze jeden brat Leona, Samuel, mieszkał w kamienicy obok brata w rynku, był sędzią przysięgłym, prowadził metrykę izraelicką. Po jego śmierci żona Estera z synem Mozesem Leibem wyjechali w 1932 r. do Krakowa.
Kolejny brat Leona to Izaak, o nim wiemy najmniej, znana jest data jego ślubu – 1900 r., z Genedel Zellerkraut.
Warto w tym miejscu przytoczyć jeszcze cytat z S.Osiki nt. Fuhrerów:
„Kamienica Fuehrerów mieściła przedsiębiorstwo rodzinne obejmujące: sklep kolonialny, restaurację z wyszynkiem, hotel i przestronny korytarz stanowiący garaż dla pojazdów konnych gości hotelowych, dostępny od uliczki ówcześnie bezimiennej, obecnie Pocztowej. Przedsiębiorstwo to znałem od strony sklepu, w którym królowała Hania, niezamężna trzydziestoparolatka, zawsze dobrze ubrana, wypielęgnowana, apetyczna – jak to określali starsi panowie, zawsze uprzejma i używająca dobrych perfum. Nie ukrywam, że lubiłem załatwiać rodzicom sprawunki w tym pachnącym sklepie.” [powrót^]
[13] W dokumentach z początku XX wieku oraz lat 20.-40. znajdujemy wiele wiadomości o rodzinie Finków. Wg książki telefonicznej z 1932 r. Mendel Fink, pod adresem Rynek 21 prowadził wytwórnię win, a Netti Fink, żona Wolfa Finka, prowadziła sklep galanteryjny i papierniczy. Pochodziła ze Zborowa na Słowacji.
Inicjały Netti (N. Fink) znajdziemy również na pocztówkach z kolekcji p. Sławomira Dziadzio, wydawanych od 1922 do 1940 r. (www.widokowki.gorlice.pl). Natomiast na zdjęciu z 1923 r. z kolekcji Łemka, emigranta z Berestu do USA, Ivana Masleya, będącym w posiadaniu p. Waltera Maksymowicza, widzimy kamienicę Finków z napisem nad wejściem: "Hurtowny skład papieru".
Mendel Fink urodził się w roku 1886 w Grybowie jako syn Salomona i Reizli z Gottlobów. Obie rodziny wywodziły się z najstarszych grybowskich rodów żydowskich. Wolf Fink z Białej Wyżnej, mąż Netti i właściciel kamienicy w Rynku, prawdopodobnie stryj Mendla, w 1908 r. był przełożonym synagogi. Mendel z żoną Sabiną mieszkali przy ul. Ogrodowej. Sabina Fink zd. Bałamut urodziła się w 1888 r. w Rzeszowie. Ojciec Mendla, Salomon, był przez jakiś czas właścicielem kamienicy pod adresem Rynek 2, a następnie wybudował nową pod adresem Rynek 19. Córka Salomona, Estera, była żoną Eliasza Gottloba, właściciela piwiarni i cegielni.
W Grybowie "nad Targowicą" (obecną Szkołą Podstawową nr 1) mieszkał jeszcze Mozes Fink z rodziną. W wykazie emigrantów z Grybowa do USA z 1907 r. (archiwum Ellis Island) znaduje się młode małżeństwo Abraham i Maria Fink z synem Beniaminem. W Białej Wyżnej mieszkało kilka rodzin Finków. Z tego rodu wywodziła się żona właściciela tartaku w Kąclowej Abrahama Zorna, babka doktora Henryka Kohna z Grybowa. W aktach metrykalnych obwodu grybowskiego odnotowana jest śmierć Beniamina Finka, właściciela karczmy w Białej Wyżnej, w roku 1900, w wieku 70 lat.
Netti, wdowa po Wolfie, oraz ich dzieci: Ryfka, Laja, Beniamin, Brandla, Sprynca oraz Ozjasz Hersch, zginęli 20 sierpnia 1942 r. rozstrzelani w niemieckiej egzekucji w Białej Niżnej pod Grybowem. Podobnie Sabina Fink z córką Rachelą Goldberg. Nieustalone jest miejsce, data i przyczyna śmierci Mendla Finka. Teczka dotycząca zagłady rodziny Fink znajduje się w wykazie akt krakowskiego oddziału IPN. Niewiadome są losy córki Netti i Wolfa, Racheli Stub, która mieszkała przy Sądeckiej i handlowała kawą, oraz dzieci Mendla i Sabiny: Laji, Heleny i Zeliga Wolfa Fink oraz Rebeki Schwimmer. Prawdopodobnie zginęli w obozie śmierci w Bełżcu jak przeszło 9 na 10 Żydów z naszych okolic. Jeden z synów Mendla i Sabiny, Leib, zmarł w Grybowie w 1933 r. w wieku 17 lat.
Wspomniany przez S. Oleksego Nuchym Faber był synem Mendla i Cizy zd. Geller, urodził się w 1891 r. w Krużlowej. Ożenił się z Leą, córką Estery Gottob zd. Fink, czyli siostrzenicą Mendla Finka, z którym wspólnie prowadzili wyszynk. Nuchym i Lea mieli syna Salomona, córki Mariam, Esterę i Reizlę oraz bliźnięta urodzone w 1933 r.: Eliasza Leiba i Sarę. Salomon syn Nuchyma, ur. w 1924 roku, znajduje się na liście transportu więźniów z Auschwitz do Buchenwaldu 26.01.1945 r. oraz na liście ofiar pochowanych na cmentarzu we Floss w Bawarii. [powrót^]